„Co sprawi, że życie będzie miało sens w obliczu śmierci?” Na to pytanie stara się odpowiedzieć lekarka, Lucy Kalanithi w oparciu o bolesne doświadczenie towarzyszenia mężowi umierającemu na raka. W listopadowy, zaduszny czas – ogromnie trudny dla ciężkochorych – gorąco polecam jej bardzo ciekawy wykład na TED (link poniżej).
Paul Kalanithi – mąż Lucy – też był lekarzem. W wieku 36 lat zachorował. Diagnoza brzmiała: IV stadium raka płuc z przerzutami do kości. Jakie wybory względem własnego leczenia podjął Paul – pacjent?
Polecam wysłuchać wykładu jego żony, która o tym opowiada. Przy okazji dowiadujemy się, że badania wskazują, iż ok. 25% ordynowanych terapii jest niepotrzebne, bo nie odpowiadają potrzebom pacjentów: nie wpływają na poprawę ich dobrostanu. Niestety, nie każdy pacjent ma świadomość, że powinien uczestniczyć w „krojeniu terapii” na miarę swojego życia, tak by odczuwać najpełniejszy dobrostan. Bo zdrowie zgodnie z definicją Światowej Organizacji Zdrowia to stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity brak choroby czy niepełnosprawności.
Bo przecież:
„Życie to coś więcej niż pozostawanie przy życiu”.
Dlatego na szczególną uwagę zasługuje przesłanie dotyczące sensu stosowanych terapii:
„Twoja opieka medyczna powinna odpowiadać Twoim wartościom”
– mówi dr Lucy i pyta:
„Jaka terapia pozwoli Ci żyć, tak jak chcesz?”
Pacjent powinien dokonać wyboru, jak chce żyć od momentu diagnozy. Czy stawia na podtrzymywanie procesów fizjologicznych najdłużej, jak się da przez aparaturę szpitalną, czy też wybiera Życie przez duże Ż, tak jak Paul Kalanithi? Od świadomej decyzji pacjenta powinien zależeć wybór procedur leczniczych. Świadoma decyzja nie jest możliwa bez szczerego dialogu między lekarzem a pacjentem oraz bez wsparcia i akceptacji najbliższych.
„Pamiętaj, że zawsze masz wybór i dobrze jest powiedzieć NIE dla terapii, która nie jest dla Ciebie słuszna.”
– podkreśla dr Lucy w wykładzie.
Mąż Lucy, Paul wybrał życie przez duże Ż. Dopóki mógł kontynuował pracę neurochirurga, wspierany przez onkologa, który – na życzenie Paula – tak dopasował leczenie chemioterapeutyczne, by było to możliwe. Gdy stan zdrowia się pogorszył, Paul wycofał się z pracy zawodowej i poświęcił się pisaniu. A co szczególnie mnie poruszyło – pomimo choroby postanowił z żoną począć dziecko. I zdążył je przytulić!
Zmarł w marcu 2015, prawie 2 lata po diagnozie, a jego książka „When Breath Becomes Air” wydana już w niespełna rok później stała się światowym bestsellerem. A rok temu została już przetłumaczona na język polski pod tytułem „Jeszcze jeden oddech”. Bardzo się cieszę, że dziś – w Święto Wszystkich Świętych – odkryłam ten wykład i tę książkę.