Jestem pełna podziwu i wdzięczności dla wytrwałej pracy pokoleń harwardzkich psychiatrów, którzy wciąż, nieprzerwanie, kontynuują badanie Granta. Rozpoczęte przed II wojną światową. Badanie, któremu za cel postawiono znalezienie uniwersalnej recepty na zdrowe, szczęśliwe, spełnione życie. I to bez zakładania wcześniej jakichkolwiek hipotez. Badanie, na którego pierwsze wnioski czekano cierpliwie przez dziesięciolecia. Trzeba je poznać! Bo właśnie teraz jest potrzebne bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Katastrofalny stan zdrowia psychicznego i fizycznego młodego pokolenia
W swoim niezwykle interesującym wykładzie na TED, profesor Robert Waldinger – obecny dyrektor badania Granta -mówi, że gdy spytano pokolenie amerykańskich „milenialsów” (zgodnie z definicją Pew Research Center, ludzi urodzonych w okresie 1981-1997 ) o to, co wg nich gwarantuje im sukces w życiu dorosłym, 80% odpowiedziało, że pieniądze, a połowa – że sława.
Obecny system edukacyjny i „zawodowy” panujący nie tylko w USA, ale we wszystkich krajach rozwiniętych, mocno utwierdza młodych w tych przekonaniach. Opiera się przecież na wspinaniu po kolejnych szczeblach kariery. Najlepiej w zapatrzeniu na uznanych powszechnie ludzi sukcesu, tych z czołówek rankingów Forbesa. Najlepiej poprzez ciężką pracę i wytrwałość w odhaczaniu kolejnych pożądanych przez system etapów. I odkładanie na bok „głupot”, w rodzaju randki z chłopakiem w przeddzień egzaminu lub ważnej narady w pracy…
Niestety, systemowy wzorzec przynosi milenialsom, a także kolejnemu pokoleniu („pokoleniu Z”) katastrofalne skutki uboczne, nieobserwane w takim nasileniu we wcześniejszych pokoleniach. Są to:
- poważne załamania zdrowia już w młodym wieku, określane w literaturze jako „health shock” i powodowane głównie złym stanem psychicznym
- depresje,
- przedwczesna śmierć, czy to z powodu przedawkowania narkotyków lub alkoholu, czy z powodu samobójstw…
Co powoduje ten kryzys zdrowotny młodego pokolenia?
Badanie Granta wykonane na pokoleniu ich pradziadków pozwala to zrozumieć.
Miłość i tylko miłość
Podstawowy wniosek z badania Granta, jaki wyłonił się z wieloletniej obserwacji dorosłego życia uczestników, jest – na pierwszy rzut oka – zaskakująco „nienaukowy”. Można by rzec: „religijny”, bo zawiera się w przykazaniach wielu religii, chociażby:
Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
Mk, 12:31
Badanie Granta potwierdza, że przykazanie miłości przynosi ogromne korzyści samemu kochającemu!
Są to:
- poczucie spełnienia i zadowolenia z życia
- lepsze zdrowie
- dłuższe życie
- a nawet większe sukcesy zawodowe i finansowe!
Bazując na metodzie naukowej, badacze odkryli powiązanie między jakością relacji międzyludzkich a zdrowiem, długowiecznością i osiągnięciami dorosłego życia. Wyraźnie komunikują więc, że:
nie da się żyć szczęśliwie i zdrowo bez bliskich więzi z innymi ludźmi, a samotność zabija.
Naukowcy zwracają uwagę, że rozumieją samotność jako brak bliskiej, szczerej relacji. Można przecież cierpieć na samotność żyjąc w związku. Partnerskim, małżeńskim, w relacji z kolegami w pracy. Dla poczucia połączenia z innymi (connectivity) istotna jest bowiem głębia więzi mierzona wzajemnością:
- wzajemne otwarcie na siebie,
- wzajemna szczerość,
- wzajemne przeżywanie radości i smutków
- wzajemne zaufanie i poleganie na sobie,
- wzajemna życzliwość
- wzajemna usłużność.
Jeśli w związku brakuje tej wzajemności, osoby żyją obok siebie samotnie.
Relacje w średnim wieku prognozą szczęśliwego, długiego i zdrowego życia
Wśród najszczęśliwszych, najzdrowszych, a nawet najbogatszych 80- i 90-latków badania Granta znaleźli się ci, którzy w średnim wieku mieli bardzo bliską więź rodzinną, np. z małżonkami lub potrafili zawiązywać ciepłe przyjaźnie ze znajomymi, np. w pracy.
Na podstawie zgromadzonych danych, badacze ośmielili się nawet stwierdzić, że w przypadku 50-latków, trafniejszym wskaźnikiem przyszłego zdrowia jest jakość ich relacji, niż poziom cholesterolu, czy dobre geny!
W każdym wieku zdrowe relacje nawiązuje się łatwiej, jeśli ma się dobre doświadczenia z dzieciństwa. Ciepła, głęboka więź z rodzicami lub rodzeństwem (przynajmniej jednym) rozciąga bowiem swój pozytywny wpływ na całe dorosłe życie. Przeciwnie, nieszczęśliwe dzieciństwo dramatycznie obniża szanse na jakość później zawiązywanych więzi.
Niemniej wśród tych wspomnianych wyżej najszczęśliwszych staruszków z badania Granta, którzy dożyli w dobrym zdrowiu późnych lat 80-tych a nawet 90-tych byli i tacy, którzy w dzieciństwie zaznali traumatycznych więzi. Weszli więc w dorosłość z olbrzymim obciążeniem i poczuciem nieszczęścia. A mimo to u schyłku swojego długiego życia czuli się zupełnie szczęśliwi. Jak było to możliwe? Bo pozostali niezłomni w poszukiwaniu bratniej duszy i wciąż otwarci na jej przyjęcie.
Badanie Granta dowodzi, że do pozytywnej zmiany w życiu wystarczy TA jedna bliska osoba. Bo liczy się jakość, a nie ilość dobrych relacji.
Wystarczy jedna prawdziwie ciepła i szczera więź, kwitnąca dopiero w średnim wieku, by odmienić na lepsze każde życie!
Trzeba jednak pamiętać, że tej jednej dobrej relacji nie da się zbudować w średnim wieku w jeden wieczór. Pracuje się na nią całe swoje młode życie. Przechodząc przez rozmaite doświadczenia. Nie tracąc otwartości na drugiego człowieka. Przekuwając kryzysy na lekcje empatii. Lekcje do wykonania samemu. Bo budowanie znaczących więzi to proces długotrwały, w którym wkład własny jest niezmiernie istotny.
Ciekawe, że w przypadku uczestników badania Granta (pokolenia przedwojennego), samotność przynosiła załamanie zdrowia zwykle dopiero w średnim wieku, nie wcześniej.
W tym kontekście, przyszłość obecnego młodego pokolenia jawi się równie dramatycznie, jak teraźniejszość. Ani dzieciństwo, ani dorastanie milenialsów nie toczyło się w warunkach sprzyjających nabywaniu cennych doświadczeń. Nie pomagało w rozwijaniu inteligencji emocjonalnej. Tym samym znacznie zmniejsza ich szanse na tak ważny dla zdrowia super związek po 40-tce.
Uwaga na alkohol!
Wzrost depresji u milenialsów i „pokolenia Z” jest zatrważający. Badanie Granta przynosi 2 możliwe wytłumaczenia. Pierwsze to kryzys więziowy niosący obiektywne załamanie zdrowia psychicznego i fizycznego. Drugie – uzależnienia alkoholowe i narkotykowe.
Trudno buduje się i utrzymuje związki tkwiąc w jakimkolwiek nałogu. Zatem alkoholizm i narkomania pogłębiają kryzys więziowy. Pogłębiony kryzys więziowy wzmaga z kolei pragnienie „zapicia” smutków. I tak zapętla się spirala nieszczęść.
Co ciekawe, w badaniu Granta stwierdzono, że alkoholizm jest prawie zawsze przyczyną, a nie skutkiem depresji! Badacze są tego pewni w 97-98 przypadkach na 100.
Dlatego uwaga na alkohol! Jak wskazują ostatnie badania, jedna lampka (ok. 150 ml) czerwonego wina do posiłku (!) niesie korzyści zdrowotne, ale każda następna może już przysporzyć nam obiektywnych problemów zdrowotnych. W tym psychicznych i więziowych, co wyraźnie dostrzeżono w badaniu Granta.
Uwaga na konflikty!
Trudno jest uniknąć dziś skonfliktowania z innym człowiekiem. Jako społeczeństwo jesteśmy przecież intensywnie polaryzowani: lewica kontra prawica, hetero kontra homo, ateiści kontra wierzący itd, itd. Kto/ co nas tak dzieli? Istnieją teorie spiskowe. Niemniej, prawda jest oczywista: tak to już w społecznościach jest. I kropka. Nie jesteśmy identyczni, a nasza konstrukcja umysłowa sprzyja pogłębianiu różnic. Mamy skłonność do oddzielania się i tworzenia własnej, niepowtarzalnej tożsamości oraz tworzenia własnych grup wpływów.
Ta skłonność do oddzielania / barykadowania własnej prawdy, własnych uczuć, własnych doświadczeń sprzyja konfliktom z osobami bliskimi. W małżeństwie, w rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie. I w tym wymiarze, w wymiarze więzi między 2 osobami konflikty są szczególnie szkodliwe. W badaniu Granta określono je nawet jako bardziej toksyczne dla zdrowia małżonków niż stres związany z rozwodem!
Lekcja empatii – najważniejsza nauka życia
Zdobywana w ciągu dorosłego życia dojrzałość emocjonalna, czyli umiejętność empatycznego spojrzenia na innych i siebie, pozwala lepiej radzić sobie ze stresem i łatwiej rozwiązywać konflikty. No i oczywiście, pozytywniej nawiązywać więzi. Choć warto nad tym pracować przez całe życie, lepiej zacząć bardzo późno, niż wcale! Ale jak?
Być może wystarczy sobie wziąć do serca „prawdę objawioną” przez badanie Granta, że zmieniamy się całe życie i w każdym momencie jesteśmy do tych zmian równie zdolni. Patrząc z tej perspektywy automatycznie zyskujemy więcej empatii względem siebie i innych. I bardziej dążymy do zmian na lepsze.
Gdy zapytano profesora Roberta Waldingera, co sam dla siebie wyniósł z badania Granta, odpowiedział, że codziennie praktykuje medytację (jest kapłanem Zen!) i poświęca znacznie więcej, niż wcześniej, czasu i energii na relacje z bliskimi. Zarówno po nim, jak i po emerytowanym dyrektorze badania – George’u Vaillant widać, że odkrycie, które jest ich udziałem rzeczywiście aplikują do własnego życia.
Gorąco polecam odsłuchanie wykładu profesora Vaillanta, w którym opowiada on życiową historię jednego z uczestników badania Granta. Mężczyzny, który ze względu na swoje nieszczęśliwe dzieciństwo popadł w młodości na schizofrenię i początkowo, w ocenie badaczy miał znikome szanse na szczęśliwe, długie i zdrowe życie. Tymczasem, dzięki wewnętrznej transformacji (pracy nad sobą, zbudowaniu głębokiego związku, zaangażowaniu w życie społeczności lokalnej) stał się jednym ze szczęśliwych 80-parolatków – „zwycięzców” badania Granta.
Podaj dalej
Na zakończenie oddaję głos profesorowi Robertowi Waldingerowi, który w swoim TED-owskim wykładzie podsumował 82-letnie badanie Granta zaledwie w 13 minut! To bardzo ważny wykład. Dla każdego. Bez względu na przekonania. Widziało go już ponad 35 milionów ludzi na całym świecie. Ma polskie napisy. Pomóż udostępnić go szerzej.