Ból piersi, cysty lub guzki mogą być spowodowane przez częste noszenie stanika. Takiego zdania są Sydney Ross Singer i jego żona Soma Grismaijer, autorzy książek na temat szkodliwego wpływu biustonoszy na zdrowie piersi. Na stronie www.breastnotes.com Singer proponuje kobietom przyłączenie się do programu Breast Cancer Prevention (Profilaktyka Raka Piersi).
O co chodzi w projekcie? O zaprzestanie noszenia staników. To najlepszy sposób profilaktyki raka piersi: nic nie kosztuje i nie pociąga za sobą żadnego ryzyka. Wg autorów 95% kobiet, które uczestniczą w projekcie obserwuje poprawę stanu zdrowia piersi.
Ale o co chodzi?
Pod pachami znajduje się wiele węzłów chłonnych, które mają połączenie z naczyniami limfatycznymi pod i między piersiami. Swobodny obieg limfy umożliwia sprawne usuwanie toksyn z komórek. Tymczasem biustonosz uciska i blokuje przepływ limfy. Modne obecnie push-up’y są pod tym względem najbardziej szkodliwe.
O naszym układzie limfatycznym zwykle nie uczyliśmy się wiele. Warto uzmysłowić sobie kilka faktów. W odróżnieniu od krwi, której krążenie jest wymuszane przez pompujące serce, limfa swobodnie przesącza się między komórkami. Jej obieg jest uzależniony od grawitacji, ruchu (poczynając od ruchu klatki piersiowej przy oddychaniu a kończąc na ćwiczeniach fizycznych) i masażu. Dlatego „unieruchomienie” piersi i ściśnięcie ich może wywołać poważne zaburzenia w przepływie limfy.
Naturopaci podejrzewają, że powstawanie guzków może być związane z tym, że odprowadzanie toksyn zostało uniemożliwione i organizm nie mogąc usunąć odpadów metabolicznych tworzy specjalny rezerwuar w postaci cysty lub guza, do którego – jak do kosza na śmieci – może składować szkodliwe substancje.
Ucisk biustonosza ma też i inne reperkusje dla piersi:
- utrudnia białym ciałkom krwi (produkowanym w węzłach chłonnych pod pachami) dostęp do komórek piersi, a przez to osłabia ochronę antynowotworową i antywirusową ze strony układu odpornościowego,
- utrudnia krążenie krwi, a co za tym idzie sprzyja niedotlenieniu i niedożywieniu komórek,
- powoduje obrzęk piersi i długotrwałe zaleganie nieoczyszczonej przez makrofagi limfy.
Dowody
Przyglądając się statystykom zachorowania na raka w krajach, gdzie noszenie biustonosza jest stosunkowo nowym, przyniesionym z Zachodu cywilizacyjnym nawykiem można zaobserwować gwałtowny wzrost zachorowalności na raka piersi u kobiet. Tak dzieje się w przypadku Maorysek, Japonek, czy mieszkanek Fiji. Tymczasem u Aborygenek, które nie poddały się cywilizacyjnym „ulepszeniom”, rak piersi prawe nie występuje.
Zaintrygowani tym zjawiskiem, Singer i Grismaijer przeprowadzili w latach 1991-1993 badanie, w którym wzięło udział 4700 Amerykanek. Połowa z nich miała raka piersi. Badacze pytali kobiety o ich zwyczaje odnośnie noszenia biustonoszy. Wyniki pokazały, że kobiety z rakiem piersi nosiły staniki dłużej w ciągu dnia, niż kobiety zdrowe oraz preferowały ciaśniejsze biustonosze. Wiele z nich przyznało się do tego, że nie ściągały staników do snu. W grupie zdrowych kobiet, takie przypadki zdarzały się bardzo rzadko. Dokładna analiza zebranych danych pokazała, że kobiety nie noszące staników ponad 100 razy rzadziej chorują na raka piersi, niż kobiety noszące staniki 18-24 godz. na dobę!
Zainteresowanie badaczy tym tematem wynikło z osobistego problemu: Soma Grismaijer odkryła u siebie guzek w piersi. Ponieważ była w ciąży, dla bezpieczeństwa dziecka, poszukiwała nieszkodliwych metod leczenia. Przede wszystkim przestała nosić staniki i rozpoczęła regularne masowanie piersi. Korzystała też z ziół i suplementów. Po 2 miesiącach guzek samoistnie zniknął. Od tej pory wraz z mężem zajęła się badaniami, a w ich efekcie propagowaniem wyzwolenie piersi z ucisku :).
Choć opublikowano już parę innych artykułów na temat negatywnego wpływu na zdrowie uciskającej odzieży (w tym biustonoszy), oficjalnie medycyna odrzuca tezę, że noszenie staników ma związek z większą zapadalnością na raka piesi. Singerowi i Grismaijer zarzuca się, że badania zostały przeprowadzone niezgodnie z zasadami.
Godny zadumy to fakt, że współczesny człowiek zamiast myśleć samodzielnie, opiera wiele swoich sądów na „obiegowych prawdach”, których nie poddaje się w wątpliwość tylko dlatego, że jeszcze nikt oficjalnie tego nie uczynił. Są jednak takie sfery naszego życia, w których nie da się manipulować informacją. Przecież żaden posiadacz auta nie dałby sobie wmówić, że z przyciśniętym przewodem paliwowym, albo zatkaną rurą wydechową może bezpiecznie jeździć!
Uwolnij piersi na miesiąc
„Dla społeczeństwa, rak piersi to ogromna tragedia. Dla przemysłu medycznego to ogromny rynek.” Sydney Ross Singer and Soma Grismaijer
Singer i Grismaijer zachęcają zarówno zdrowe, jak i chore kobiety, aby spróbowały ściągnąć stanik na miesiąc. Co proponują w zamian? Bawełniany lub jedwabny podkoszulek na ramiączkach. W sklepach można znaleźć już też bardzo zdrową wełnianą bieliznę.
Jeśli musisz włożyć biustonosz, wkładaj go na krótko. Upewnij się, że jest luźny i nie pozostawia czerwonych, odciśniętych śladów. Ściągaj go jak tylko to możliwe. Masuj swoje piersi.
Jestem przekonana, że to ma sens. Sama nie noszę biustonoszy. Odczuwam wielki dyskomfort i bardzo źle się z nimi czuję. Podejrzewam, że pierwsze dni bez stanika dla pań, które noszą je codziennie, mogą być równie niekomfortowe, jak dla mnie krótkie chwile, gdy ubieram biustonosz. Ale przecież nie szkodzi spróbować. Szczególnie, jeśli z piersiami mamy problem. Gorąco zatem polecam ściągnięcie staników wszystkim kobietom, które odkryły u siebie guzki i cysty. To przecież nic nie szkodzi. A co, jeśli pomoże? Ponoć już po miesiącu można zobaczyć poprawę w wyglądzie piersi 🙂
Sydney Ross Singer and Soma Grismaijer są autorami „DRESSED TO KILL: The Link Between Breast Cancer and Bras” and „GET IT OFF! Understanding The Cause Of Breast Pain, Cysts, and Cancer”. Prowadzą stronę internetową: www.selfstudycenter.org
PS. Dodatkowym problemem związanym z noszeniem staników jest negatywny wpływ sztucznych materiałów, z których zwykle wykonany jest biustonosz na potencjał elektryczny komórek piersi. Wiadomo, że sztuczne materiały elektryzują się, a więc „kradną” elektrony. Obiecuję, że rozwinę ten temat w przyszłości.